Elwiro kochana,
Cóż znaczy, powiedz, ta twarz zapłakana?
Jeśli ci jeszcze drogie moje życie,
Uśmierz niepewność sroższą nad wszelkie odkrycie,
Ach, powiedz duszo moja, co się ze mną dzieje?
Zdrajco! i ty się pytasz czemu ja łzy leję?
Jakto? i oka ode mnie nie zwracasz?
Czyż głos sumienia już nie znany tobie?
Za czułą miłość wzgardą mi odpłacasz,
Przysięgasz, zdradzasz, dwakroć w jednej dobie,
Lód w twojej duszy, kiedy ja goreję,
I ty się jeszcze pytasz, czemu ja łzy leję?
Tak jest, płakałam, bo się sobą brzydzę,
I teraz jeszcze płaczę, lecz że ciebie widzę.
Ale nie myśl, że miłość łzy moje wysącza,
Chytrość twoja mnie z tobą na zawsze rozłącza;
Ile kochałam, tyle nienawidzę,
Cieszę się nawet, czuję roskosz w duszy,
Żeś mnie z miłośnej uwolnił katuszy,
Żeś mnie objaśnił, ile godne wiary
Tobie podobne poczwary.
Uspokój się, Elwiro...
Łatwo z mojej zguby
Przyszło ci dostąpić chluby;
Bez doświadczenia, bez rodziców rady,
Rzucona w świata szkodliwe przykłady,
Z pragnącą duszą dzielenia się z drugą,
Zyskać mą ufność nie bawiło długo.