Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/070

Ta strona została uwierzytelniona.

Litości, jeśli nie cnoty,
Zachowaj przyjaźń Wacława.

Alfred.

Ale słuchaj mnie!...

Elwira.

Zbyt nagłe zerwanie
Może skazówką dla świata zostanie.
Jeśli mam tyle cierpieć, niechże cierpię skrycie...
Albo nie, idź, głoś, chwal się, zatruj nędzne życie,
Powiedz światu, uciesz go mych błędów obrazem,
Uciesz; ale powiedz razem,
Że ile zgryzot cierpię z utraty honoru,
Tyle wstydzić się muszę mojego wyboru.


(odchodzi)





SCENA IX
Alfred.
(po krótkiém milczeniu).

Ach jakże ładna, kiedy się rozgniewa!
Jeszcze tak ładną nigdy nie widziałem;
O, na honor, przeproszę, niech się nie spodziewa...
Ale stój, hola! wszak się rozstać chciałem?
Dobra sposobność; lecz tak wypędzony,
Złajany, wzgardzony...
Nie, nie, pójdę, przeproszę a potém... cóż potém?
Porzucę... fe! i cóżbym zyskał takim zwrotem?
Zostawmy im tę chlubę, której każda chciwa,
Że to one rwą zawsze miłośne ogniwa.

(po krótkiém myśleniu)

Podarłem bilet, kaci wiedzą na co;
Nie bardzom gładko postąpił w tej mierze.