Ta strona została uwierzytelniona.
Alfred (nieukontentowany).
Jakiżeś dziś domyślny.
Wacław.
Więc tém się nie straszę.
Ale to próżne są domysły nasze;
Wolę Justysię tu przysłać do ciebie,
Staraj się, proszę, w pewność ją wprowadzić,
Że chcesz dopomódz tę sprawę zagładzić;
Ofiaruj się jej w potrzebie,
Że przyjmiesz nawet i listy na siebie,
Że... ale ty potrafisz sobie z nią poradzić,
A ja tymczasem aż do nóg zniżony,
Będę o spokój wszystkich prosić mojej żony.
(odchodzi)
SCENA VIII.
Alfred (ciska listy o ziemię).
Niech cię!... wierz tu kobiétom, bądź szczery, bądź stały,
W pole cię wyprowadzi lada nosek mały.
(chodzi dużym krokiem)
Dziecko... niewinność... słóweczka pieszczone...
No proszę, prócz niej, każdy był zwiedziony;
Żona od męża, mąż znowu od żony,
Ja zaś zwodziłem i męża i żonę,
A ta najlepiej, duszeczka kochana,
Bo zwiodła i mnie i Panią i Pana.