Ta strona została uwierzytelniona.
Alfred.
A mnie niewdzięczna?
Justysia (śmiejąc się)
Za Panem szaleję!
Alfred.
Sama się śmiejesz.
Justysia.
Bo się Pan nie śmieje.
Lecz tu nie pora na kłótniach czas trawić:
Potrzeba Panią z nieszczęścia wybawić,
Jak tu zniweczyć dowód oczywisty,
Te listy Pańskie, te nieszczęsne listy?
Alfred.
(bierze kapelusz i chce odchodzić).
Co mnie do tego? Umiecie nas zwodzić,
Umiecie broić, umiejcież i godzić!
(wraca się i pierwszy wiersz mówi z namyśleniem, dalej z wzrastającą złością)
Powiedz, że były do ciebie pisane...
Że... w tobie całe miasto zakochane,
Rząd, senat, armia cała,
Wszystkie ucznie, profesory,
Mecenasy i doktory...
Żeś od wszystkich listy miała,
Żeś... powiedz co będziesz chciała,
A jeśli Wacław twojej nie uwierzy mowie,
Niechaj się mnie zapyta, wszystkiego się dowie.
(Wacław wchodzi, a na znak jego Justysia odchodzi).