Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/098

Ta strona została uwierzytelniona.
Michał (za drzwiami).

Otwórz!

Kmotr.

O, grzmi!

Michał (głośniej)

Otwórz!

Kmotr (kładąc się)

Czy prędko ustanie!

(słychać mocne uderzenie we drzwi; Kmotr się zrywa.)

Piorun walnął we wrota, Święty Floryanie!

(biega po izbie z konewką)
Małgorzata.

Hej Kmotrze!... Kmotrze!...

Kmotr.

Słucham.

Małgorzata.

Idź, otwórz gospodę.

Kmotr.

W wodę... wpadł, chwała Bogu, małą zrobił szkodę.

(znowu kołatanie)

Ej źle ... grzmi; ależto grzmi! ogniście i srodze!
Chyba pono pies jeden byłby teraz w drodze.

Małgorzata (z alkierza).

A cóż, nie słyszysz? głuchy! ktoś we drzwi kołacze!

Kmotr.

Skacze?

(do siebie)

Ogłuchła baba!
(głośno) Taćto grzmi, nie skacze.