Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.
Karol.

Że dzieląc wraz ze mną trudy i wyprawy,
Będziesz godnym mych względów i dostąpisz sławy.

Michał.
(coraz bardziej rozczulony).

Ach! ach!

Karol.

Że kiedyś kończąc podróże i boje,
Dwakroć błogosławione w świecie imie twoje
W księdze nieśmiertelności umieszczoném będzie
Obok mojego, w dzielnych bochaterów rzędzie.

Michał.

Ach! ach!

Karol.

Zbłądziłem, lecz dość tej mowy z Michałem,
Teraz oddal się gdzie chcesz, lecz pomnij że chciałem...

Michał.

Ach! chcę być nieśmiertelnym! wybacz, wybacz Panie,
Występne ale krótkie zmysłów obłąkanie.

Karol.

Idź, wracaj do Warszawy... pędź życie bez chwały!

Michał.

Nie, sroższe, szlachetniejsze parzą mnie zapały;
Będę walczył walecznie z godłem i ludzkością;
Ach Panie, żałującą zmiękcz się mą żałością!
Patrzaj, jak serce bije, jakie łzy wytaczam.

Karol.

Pedrillo!

Michał.

Don Carlosie! przebacz!

Karol.

Wstań, przebaczam.

Michał (wstaje).

Oby mógł się ktokolwiek teraz mi nawinąć,