Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.
Michał.

Niema gdzie... chyba razem z głuchym się położę.

(kładzie się).
Kmotr.

Hej! hej!

Michał.

Ustąp się.

Pocztylion.

Idź precz!

Kmotr.

To moje posłanie!

Pocztylion (ciągnąc Kmotra).

Prędko.

Kmotr (wstaje grożąc).

Ale Mospanie!

Pocztylion.
(wypychając Kmotra za drzwi).

Eh, ruszaj bałwanie!

(wychodzi).





SCENA VII.
Burmistrz.
(wychodzi ze świecą z lewych drzwi, w szlafroku).
Michał (śpiący).
Burmistrz.

Cóż tu za hałas, wrzawa, ciężko oko zmrużyć!
Lepiej było podróży godzinę przydłużyć,
Jak w tém piekle nocować. Pewnieby w mém mieście
Takich krzyków żołnierzy nie zrobiło dwieście;