Jest! ktoś idzie... czy diabeł wszystkich do mnie nęci?
Jakaś kobiéta.
Hm, hm! tak prędko uśpiona!...
Ta suknia... ten... ten kornet? ta to... moja żona!
Jest... kochankam się pozbył a dostałem męża.
Znowu cię ta przeklęta zazdrość uciemięża;
Małgosiu! Ej, Małgosiu! po nocy, po lesie!
Powiedz, jakiż cię zły duch, jaka wściekłość niesie?
Nie śpij, Małgosiu! póki proszę!
Ej do kata!
Może ten mąż czasami żonie skórę łata!
Zostawiłaś gości, dom, któż cię tam wyręczy?
Ta zazdrość w końcu i mnie i ciebie zamęczy.
Dosyć tego, Małgosiu, wstawaj... dalej w drogę!
Czy słyszysz?... A, do kroćset, już ścierpieć nie mogę.
Mam cię łotrze! Mej zemście nieba cię wydały.
Cóż to jest? jakto? co to?
Złoczyńco zuchwały!
Tyś więc to jest ów tyran tej lubej dziewicy?