Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.
Kasztelan.

Wraz z tobą mnie nudzi.

(przypatrując się Michałowi; na stronie)

A to co! (do Michała)
Proszę bliżej... za śmiałość mych ludzi...
I niegrzeczność... przeprosić Panią mi wypada.

Zofia.

Cóż za dziwna figura!

Kasztelan (przypatrując się).

Niechże Pani siada...

Michał.

Ach, co widzę! (klęka)
Ach, przebacz, przebacz Kasztelanie!

Kasztelan.

Cóż to jest?... Michał!... Michał!

Michał.

Ja to jestem, Panie!

Kasztelan.

A mój syn?

Zofia.

Gdzież jest Karol?

Jakub.

Michał, czy szalony!

Michał.

Razem go ze mną chłopi przywiedli w te strony.

Zofia.

Tu jest, tu Karol, śpieszę...

Kasztelan.

Zatrzymaj się, proszę.
Cośto w tém niedobrego być musi, jak wnoszę.
Zacóż, poco was wzięto? jak łotrów, jak zbiegów.

Michał.

Czy mam mówić z początku?

Kasztelan.

Tylko bez wybiegów.