Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

Interes, niech i tak będzie,
Zawsze w jakimkolwiek względzie
Oglądać cię miło.

Radost.

Chciałem ci przywieźć mego synowca, Zdzisława;
Ale takim Paniczom nie w guście zabawa,
Gdzie stryj spogląda i czasem poprawi;
Jednak rad nierad przyjedzie do ciebie,
I jeśli zechcesz, dni kilka zabawi.

Orgon.

Coto za wieczór! jak czysto na niebie!

Radost.

Parę tygodni jak wrócił z Krakowa;
Chłopiec jak lalka, nie dla kształtu głowa,
I dobre serce, nie mogę się skarżyć,
Gdyby chciał tylko trochę więcej ważyć
Tak moje rady, jak i moję władzę..
Chcę go ożenić.

Orgon.

O, to, to, ożenić!
Ożenić chłopca jak najprędzej radzę,
Nim zacznie nadto swoję wolności cenić,
Nim się nauczy w teraźniejszej szkole
Nie szukać innej chluby nad sprośną swawolę.

Radost.

Wybrałem mu już żonę; ale Panicz młody
Chce wiedzieć, kto, jak, gdzie, co, i kochać się wprzódy;
A ja nie chcę... To głupstwo... niepotrzebna pycha:
Jak pójdzie do ołtarza, niechaj wtenczas wzdycha.

(Celina ze światłem wchodzi do pokoju)