Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

Co mnie zachwyca, co mnie nad świat wznosi,
Tak, zbliżenie, przytomność, serce moje głosi.

Orgon.

Tam do kata!

Celina.

Przybywaj w tej cichej godzinie,
Gwiazdo! pochodnio myśli! spocznij przy Celinie,
Niech cię całkiem obejmę, ukryję śród łona!
Z tobąm szczęśliwa, bom z tobą wzniesiona!

Orgon (chwytając się drzewa).

Febra mnie trzęsie.

Celina.

Czemuż zważać uprzedzenie,
Co ciasny zakres nadaje kobiécie,
Czemuż mierząc trwożliwie zawodów przestrzenie,
Najpiękniejszemu nie oddać się w świecie?
Tak, uczuć moich szlachetnych nie zmienię;
Lecz mąż poczciwy o tém się nie dowie,
Jemu nawet to nie w głowie,
Nic nie przeczuwa.

Orgon.

Diabła, nie przeczuwa!

Celina.

Wszelki pozór od ciebie twa żona odsuwa;
Ach, tak być musi, kochany Orgonie!

(zamyka okno; siada i pisze).





SCENA IV.
Orgon.
(trzymając się obiema rękoma drzewa zsuwa się aż na ziemię)
(słabym głosem).

Ach, tak być musi... (zrywa się)
Nie widzę przyczyny.