Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.
Zdzisław.

Proszę!

Orgon (wstrzymując się).

Nie lubi, gdy kto bez powodu
Wejdzie do jego własnego ogrodu,
I tu i ówdzie jak po swoim chodzi.

Zdzisław.

Nie lubi?

Orgon.

I nie tylko, że nie chce, nie lubi,
Ale czasem i wyczubi.

Zdzisław (z udanym przestrachem).

Taki zły?

Orgon.

Zły.

Zdzisław (jak wprzódy).

Doprawdy?

Orgon (grożąc).

O, zły!

Zdzisław.

Nic nie szkodzi.

Orgon (w złości).

Mospanie!

Zdzisław.

Ależ co mu szkodzić mogą
Ludzie...

Orgon.

Dosyć że mu szkodzą;
Zwłaszcza goście nocną porą,
Co, niech to będzie przestrogą,
Nie wiedzieć zkąd i jak wchodzą.

Zdzisław.

Jakto nie wiedzieć?

Orgon.

Którędyż? proszę powiedzieć.