Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.
„przyrodzenia, zadawalniając zmysłowość i budząc wyobraźnią, lube tworzy ideały“...

Niech pęknę jeśli rozumiem,
A przecież po polsku umiem.

„Ale to światło ulubione, w moich oczach pobladło, niestety! bo nie świeci szczęściu naszemu. W całej mocy zachwytu duszy nie widzę ciebie, drogi przyjacielu!“...

Piękny przyjaciel, niech go piorun trzaśnie!

„Wracam się więc w tę małą cząstkę ogromu wieczności, kiedy pi... pi... pijany“...

To zrozumiale.

„Kiedy pijany roskoszą i ujęty naiwnością duszy mojej, zaszczepiłeś pierwszą latorośl miłości. Przybądź kochanku“...

Już jest, już jest; wszystko jaśnie.

„Przybądź kochanku, ideale mój! spocznij na bijącém sercu, gdzie tyle razy“...

Co u paraliża! co! „gdzie tyle razy!“
I to są własne mej żony wyrazy?
List nieskończony... ale dość mi na tém.

(trze list w rękach)

Pokażę przed całym światem!

(żałośnie)

Pokażę wszystkim, jak mnie zdradzają nikczemnie!
Pokażę, żona co zrobiła ze mnie!
O Boże! Boże! co się ze mną dzieje!
Wściekam się... szaleję...
A świat spokojny... każdy chodzi śmiało,
Jakby się najlepiej działo.