Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

A to to to do roboty,
Ty ty ty próżniaczko mała!

(żartując zagania ją ku domowi spogladając w stronę przeciwną)
Celina.

Skończę ten kwiatek, niebrak mi ochoty,
Zwłaszcza, gdy tyle cenisz moję pracę,
Ale już nie dziś, penzle także w tamtej pace.

Orgon.

Bierzże diabeł wszystkie paki
I wraz z niemi czeladź całą!
Hultaje! (myśląc)
Proszę... bo to... lada jaki...
Ale ty ziewasz?

Celina.

Ja?

Orgon.

Tak mi się zdało.

Celina.

Jutro do miasta potrzeba wyprawić.

Orgon.

Tobie się spać chce.

Celina.

Co za przywidzenie!

Orgon.

Kiedy ja widzę.

Celina.

Ale wierz mi, że nie.

Orgon.

Bo ty przez grzeczność nie chcesz mnie zostawić.

Celina.

Na honor, że nie.

Orgon.

A oczy zamyka;
Śpiący nie słucha nawet i słowika.