Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.
Orgon.

Powiedz, ty się tu nie kręcisz daremnie?
U takich młodych Panów ja wiem co to bywa:
Ta dama?

Zdzisław.

No, ta dama?

Orgon (puszczając mu rękę gwałtownie).

Jest dama uczciwa;
Niechaj kark skręci, kto mówi inaczej.

Zdzisław.

Ja więc nie skręcę, ustalę go raczej.

Orgon (poufale przysuwając się z uśmiechem).

Podoba ci się... to jest prawda szczéra;
Na co to się zapierać?

Zdzisław.

A któż się zapiera?

Orgon.

Więc wszystko zgadłem, prawda?

Zdzisław.

Hm! po części.

Orgon.

Chciałbyś z nią mówić?

Zdzisław.

Jeśli się poszczęści.

Orgon.

I jak odejdę...

Zdzisław.

Ah, uczyń to przecie.

Orgon (porywczo).

Co? jakto?

(wstrzymując się i na stronę odprowadzając; cicho)

Ale zmiłuj się, w sekrecie,
Bo wiesz, jakby mąż...