Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.
Celina.

Czego? romansu.

Orgon.

Romansu, co słyszę!

Celina.

Tak jest, muszę więc wyznać: romans piszę;
Lecz wiedząc dobrze, że w dzisiejszym świecie,
Nie pozwolono mieć rozum kobiecie,
Że każdy za złe zwykle jej poczyta,
Gdy pióro bierze albo lutnię chwyta;
Kryłam się z pracą, kryłam się, niestety!
Pragnąc zabawy, nie żadnej zalety...

(kłaniając się mężowi)

Lecz ci, co do serc naszych prawo sobie roszczą,
Nawet w marzeniu, szczęścia nam zazdroszczą.

Orgon.

Nie, moja lubciu... Przepraszam cię szczérze,
Nigdy ci sprzecznym nie będę w tej mierze;
Na cóż mi wszelka twych działań wiadomość?
Ale powiedz mi, kto jest ten jegomość?

Celina.

Chciałam cię się spytać właśnie.





SCENA XVI.
Ciż sami, Radost.
(Radost ukazawszy głowę przeze drzwi przysłuchiwał się tej scenie, później wszedł)
Radost.

To zjawienie ja objaśnię.

Zzdisław.

Mój stryj!