Małoletnich nie wypada zwodzić.
W samej rzeczy, zbyt długo ciągną się te żarty,
Nie chcemy już wstrzymywać Jejmość panny Marty;
Niech się więcej panienka mym losem nie trudzi,
I przebaczy, że razem nie wrócim do Żmudzi.
Sługa jej uniżony i wielbiciel szczéry.
Najniższy.
Ale, ale, proszę dać papiery,
Trzeba je zaraz zniszczyć, by śladu nie było,
Co się tu Jejmość pannie przykrego trafiło.
Nadto, nadto rozumu, a powiem nawiasem,
Że dwie ostateczności tykają się czasem,
Rozumiesz rybeńko? co? Żarty, czy nie żarty,
Alfred już nie odstąpi Śmigalińskiej Marty.
Papiery są, i chowam dla lepszego śladu
Naszego tu spotkania i cnego układu.
Co?
Zostawmy papiery.
To wszystko rozgłosi.
Może trochę pieniędzy łatwiej je wyprosi.
Gotów jestem nagrodzić, pewną, znaczną kwotą.
Ach, takiego małżonka dostanęż za złoto?