Fałszywy, Mościa Panno, wierzaj mi, fałszywy.
Oprócz żem smutny, wszystko inaczej się dzieje.
Jeśli więc twego szczęścia opierasz nadzieję
Na tych przymiotach duszy, któreś tam postrzegła,
Wcaleś w przeciwną stronę od celu odbiegła.
Każdy zawsze na siebie łaskawiej spoziera
I malując swój obraz, dobrych farb dobiera:
Wady przesuwa ciemną, jasną znaczy cnoty
I nawet same błędy przekształca w przymioty.
Takto złość w dowcip, głupstwo w łagodność przemienia,
Podły egoizm w wielkość godną podziwienia,
Popędliwość w odwagę; w gorliwość namiętność;
Próżność jest żądzą sławy, śmiałością natrętność;
Chytrość rozsądku, stałość ma miejsce uporu,
A rozwiązłość się stroi w wesołość humoru...
Słowem, rozum obrazu pierwszy zarys robi,
Lecz miłość własna później kolorem go zdobi.
Tak się też postąpiło malując mą duszę,
Wstydzę się bardzo, wstydzę; ale wyznać muszę.
Hm! i w czémżeż ten obraz tak bardzo fałszywy?
We wszystkiém.
Naprzykład? Co?
Jestem popędliwy:
Czasem mnie lada fraszka w taki gniew wprowadzi
Że każdy mi jest przykrym, każdy mi zawadzi;
Na każdego się rzucam, nic nie mam na względzie,
Winnych, niewinnych gromię w szalonym zapędzie