Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/247

Ta strona została uwierzytelniona.
Elwira.

Straciłeś? albo myślisz...

Alfred.

Tę pojąć za żonę.
O, nie! Ale spełniwszy układy zrobione,
Będę... jestem już wolny... ale bez majątku...
Mało mi się zostanie... a chociaż z początku
Julia mym uczuciom prawdziwym uwierzy,
To później, gdy rozwagą moję czynność zmierzy,
Może innym powodom...

Elwira.

Porzuć wczesną trwogę;
Miłości jej...

Alfred.

Miłości jej wyrzec się mogę,
Ale szacunku nigdy... poddam się losowi,
A co cierpię... gdy kocha... niech jej serce powie.

Elwira.

Alfredzie, twoje słowa dojdą niezawodnie;
Zbłądziłeś wprawdzie, lecz błąd naprawiłeś godnie,
I jeśli me życzenia zostaną spełnione,
Znajdziesz w małej odmianie, i szczęście i żonę.

(odchodzi).





SCENA XI.
Alfred.

Teraz dopiéro szaleństw obfity plon zbieram:
Szczęściu całego życia gwałtem się wydzieram.
Nie dość, żem nieszczęśliwy, nie dość, żem szalony,
Złamię słowo honoru i będę wzgardzony.

(rzuca się na krzesło i opiera się o stół).