W dramach, prawda, widziałem okropne przykłady,
Jak zgryzota sumienia zbrodniarza karząca
Szarpie w nocach bezsennych i z łoża wytrąca —
Włos zjeżony — wzrok dziki — w pół nagi — bez tchnienia.
I kiedy dobry aktor, dość robi wrażenia.
Lecz w świecie! ile razy widzieć ci się zdarzy,
Widzisz łotrów opasłych, rumianych zbrodniarzy,
Chrapią na miękkich łożach i z sumieniem razem,
Kołysani w śnie jeszcze swych zysków obrazem.
Dobrej nocy im życzę.
Nie dręcz się więc trwogą.
Wydaj córkę, niech idzie zwykłą teraz drogą;
Że ci najlepiej radzę, poznasz w rok dopiero.
Bo widzisz, kochają się, potém się pobierą,
Potém ona go zwiedzie, potém on porzuci,
Potém płacz, jęk, a potém do ciebie powróci.
To mi panicz do rady, niechże Pan Bóg broni!
Aż mi się w głowie kręci, aż mi w uszach dzwoni.