Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.
(ze wzrastającym zapałem).

W wyższą, jaśniejszą przestrzeń wieszcz prawy poziera,
Jemu źródło światłości, niebo się otwiera:
Ztamtąd promień ściągnięty w luby dźwięk rozradza
I na świat błędnych marzeń nowy świat sprowadza.
Niech chwyci złoty bardon, wzniesie święte pienie,
Leje w duszę, jak strumień, własne uniesienie:
Za nim błagalne chóry brzmią w świątyniach Boga,
Nadzieja poi prawych a występnych trwoga;
Za nim powtórzą wnuki swych pradziadów dzieje,
A w najzimniejszych sercach chęć sławy zatleje;
Miłość, co jednym wieńćem objęła świat cały,
Przejmuje łono wieszcza i wiedzie do chwały;
Miłość przez jego usta sama siebie głosi
I do cnoty i zgody każde czucie wznosi.
A jeśli mu nad grobem wawrzyn się zagęści,
Jeżeli się przyłożył choć w najmniejszej części
Do sławy swego kraju, do dobra współbraci,
To nagroda poety, tej nigdy nie straci!

Czesław.

O, zachowuj te myśli: są duszy ozdobą,
Ich urok sięga wkoło, porywa za sobą...
Pomogę ci do szczęścia, spełnię twą nadzieję
I przy ogniu serc waszych i moje zagrzeję.





SCENA XII.
Astolf, Czesław, Edwin, Kapka, Zuzia.
Kapka (mając gazety i list w ręku).

Tam do kata! to dobra! to mi kapitały!
Krytyki dwa arkusze, trzy wiersze pochwały.