Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom III.djvu/078

Ta strona została przepisana.
Zdzisław (po krótkiém milczeniu).

Chciałbym się gniewać, chciałbym, na honor, nie mogę.
Wyjawił więc głos obcy... lecz czy zwiększył trwogę?...





SCENA IV.
Zdzisław, Bobiné.
Zdzisław.

Jest! znowu przyjaciółka z śledczemi oczyma;
Ach, czyż nieprzyjaciela na tym świecie niema!

Bobiné.

A zawsze sam.

Zdzisław.

Ach, nigdy.

Bobiné.

Czemuż to westchnienie?

Zdzisław.

Przypadkiem.

Bobiné.

Zawsześ smutny.

Zdzisław.

Już się nie odmienię.

Bobiné.

Posiadając, Zdzisławie, tak szlachetną duszę.

Zdzisław (kłaniając się).

O, proszę...