Ta strona została przepisana.
Zdzisław.
Chcesz mię ztąd wygonić?
Bobiné (zatrzymując go).
Ale czemuż mi nie chcesz twej myśli odsłonić?
Zdzisław.
Ach, zgadłaś ją, niestety!
Bobiné (z przymileniem i ze spuszczonemi oczyma).
Zgadłam?
Zdzisław.
To za wiele!
Bobiné (zatrzymując go).
Ale jeśli poradzę, twe troski podzielę?
Zdzisław.
Niema rady.
Bobiné.
Niewdzięczny! jeszczeże ci mało,
Co serce mimowolnie z tajemnic wydało?
Twój umysł chciwy przeszkód sam je sobie roi,
Nie wie, jak czego żąda, tak czego się boi.
Chce widzieć wszystko czarne, gdzie wszystko różowe,
I ściąga z błędnych marzeń troski coraz nowe.
Lękasz się? — miłość prawa nie tak bywa trwożna
I probuje to wszystko, co probować można.
Ale nie, ty już zgadłeś, wiesz wszystko dokładnie,
Lecz zmieniwszy życzenia, chcesz się wymknąć snadnie;
Nie udawaj więc dalej, nie tak wielka strata!
Jaka w czuciu zasługa, taka i odpłata.
(odchodzi)