Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom III.djvu/087

Ta strona została przepisana.

I jakkolwiek przyjętą będzie moja rada,
Mnie raz jeszcze ostatni powtórzyć wypada:

Zofia (na stronie).

Gdyby!... (nie słucha dalej w zamyśleniu)

Zdzisław (z pośpiechem).

Że Czesław godzien, godzien w każdej mierze
Twego serca, twej ręki, ja to mówię szczérze....
I pamiętaj, Zofio, że w tej całej sprawie
Jam ci radził usilnie, ja błagałem prawie.

Zofia (na stronie).

Tak, sprobujmy. (do Zdzisława) Przebacz mi, przebacz, przyjacielu,
Z dobrego serca radzisz, masz dobro na celu,
A ja, porywcza zawsze, jeszcze się urażam.
Ale chcę się poprawić i teraz uważam,
Że w małżonka wyborze, tym tak ważnym kroku,
Lepiej słuchać rozsądku, niż serca wyroku.
A że, wcześniej czy później, potrzeba wyboru,
Wiedzieć każda powinna, co nie chce klasztoru.
Czesław mało ma równych, coś mówił powtórzę,
Wahać się zawsze....

Zdzisław.

Jakto? spodziewać się może?

Zofia.

Jest....

Zdzisław.

Czy może? czy może?

Zofia.

Jest człowiek uczciwy....