Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom III.djvu/109

Ta strona została przepisana.

Że na siódmą w Warszawie muszę być koniecznie —
(do siebie) Bankiet jak w błoto rzucił...
(do śmiejącej się Bobiné z gniewem) A śmiać się niegrzecznie.

(szuka pod stołem)

Gdzież laska u kaduka! to mi sen nietani!

(do wchodzącego z jednej strony Czesława)

Zaprzągł? a, to ty — bądź zdrów!
(do wchodzącej Zofii z drugiej strony) Zaprzągł? a, to pani!
Zegnam was, żegnam, żegnam.
(odchodząc) Tom się pięknie sprawił.

(za drzwiami)

A cóż? zajechał czy nie? Bodaj się udławił!





SCENA IV.
Zofia, Bobiné, Czesław.
Bobiné.

Śmiać mi się chce, prawdziwie.

Czesław.

Czegoż tak się śpieszy?

Bobiné.

Wiem, że jego tu bytność niebardzo was cieszy,
Że w miłości szczęśliwej świadek zawsze na nic.

Zofia.

I że miłość szczęśliwa w mowie nie zna granic.

Bobiné.

Ależ twój humor, Zosiu, wcale nie miłośny...