Właśnie ty tylko jeden możesz wytłómaczyć.
Jeśli żarty? — nie w miejscu; jeśli twoje swaty? —
Bardzo ci jestem wdzięczny, wspaniałyś za katy!
Nie moje, nie, dla Boga! stój, nie strzelaj jeszcze.
Widzisz pani, że dobrze moję ufność mieszczę;
Lecz dla mej spokojności proszę cię, Zdzisławie,
Objaśnij nas niezwłocznie w tej dziwacznej sprawie.
Cóż mam plotkę objaśniać, w której sensu niema.
I któż ją zrobił?
Ona, ona sama mniema,
Że ty za nią szalejesz.
Kto? ona powiada?
Tysiąc nawet dowodów nieproszona składa.
Cóż to znaczy?
Przeminę jej rejestr zbyt długi
Twoich słów, wejrzeń, westchnień, stokrotnej usługi:
Jak w koczuś wziął za rękę, ścisnął przy kominie,
Jak jej dałeś raz gruszki, drugi raz brzoskwinie,
Jak ona prędko zjadła, tobie pestki dala,
Jakeś ją w nogę szturchnął, aż krzyknąć musiała.