Ta strona została przepisana.
Kasia.
Nareszcie, że go zaklinam na miłość naszę, niech się nie waży tu pokazywać; bo jeżeliby nie pogorszył, toby i nie polepszył pewnie położenia naszego, ale niech mnie czeka wieczorem w dębinie, koło wielkiego kamienia.
Makary.
Koło wielkiego kamienia?
Kasia.
Już on będzie wiedział, gdzie to jest, a teraz ty nie baw się tu dłużej, i uchodź skrycie a czém prędzéj bo niebezpieczeństwo z wszelkich stron nam grozi.
Makary.
Pójdę, ale nic ze strachu. — I biada temu, co mi zastąpi! ech! jeszczem Makary!
Kasia.
Tylko się nie bij!
Makary.
O ba!
Kasia.
Narobisz kłopotu.
Makary.
Wybiję i zapłacę.
Kasia.
Zlituj się...
Makary.
Bez litości.