Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom III.djvu/138

Ta strona została przepisana.
Doręba.

Ja mam wracać? to mi się podoba! No mój Makary, z twojéj mowy wnoszę, że miód w Osieku, jak bywał, tak i jest dotąd nie zły.

Makary.

Miód jak miód, ale piwa nam tęgiego nawarzyli. Słuchaj mię Waszmość: to nieprzelewki, to bunt, powstanie, nierząd, interregnum!

Doręba.

Jakto?

Makary.

Czém byli mężczyźni, tém są teraz białogłowy — kobiety rządzą, wąsacze słuchają; żony w kurtkach, mężowie w spodnicach — gwałtu, co się dzieje!

Doręba.

Makary, dość tych żartów. Gdzie Kasia?

Makary.

Piękne mi żarty! — Kasia dopiero tu była; wołoszka zielona, czapeczka na ucho, wcale jéj do twarzy.

Doręba.

To być nie może.

Makary.

Ja mówię i powtarzam, że co do słowa wszystko prawda. — Kobiéty w Osieku górę wzięły. — Burmistrz dzieci, a żona urząd piastuje, tak i pisarz i bakałarz i wszyscy inni. Świat do góry nogami.

Doręba.

Ja temu wierzyć nie mogę.