Może niechcący — przepraszam cię serdeńko (chce ją uściskać).
No no, bez tych czułości. Kasię zatém wydamy za Filipa.
Kiedy taka twoja wola.
I twoja.
Nie, nie moja, kiedy Waszeć prawdy chcesz koniecznie. Do czego też ten Grzegotka? ni przypiąć ni przyłatać, ni mieszczanin, ni szlachcic, ni gospodarz, ni wojskowy; je, pije, bąki strzela i kwita. A plotka, a ciekawy jak stuletnia baba...
Co, co, co? jak kto?
Masz teraz! bodajżem oniemiał! alebo Wasze, serdeńko, wybacz czasem, kiedy nie z myśli, ale z nałogu wymknie się jakie niepotrzebne słówko. Miéj uwagę, że kto żyje przeszło lat sześćdziesiąt, trudno, aby w kilku tygodniach odmienił całkiem sposób mówienia.
Aha! to przez sześćdziesiąt lat umiałeś rozkazywać, gderać, łajać, i musiano cię słuchać, musiano cię znosić? a kilka tygodni dopiéro, a już nie możesz być uległym?