Uciekli, powiedz, uciekli, jak długouszne zające, wstydźcie się.
Ja pewnie mam chęć i odwagę, ale trudno płynąć przeciw wody; sam cóż zrobić mogę? złe swoje położenie pogorszyć, więcéj nic. — Ale radź Waszmość, znaleź jaki sposób; rozkaż co mam czynić, a do wszystkiego znajdziesz mnie ochoczym.
Póki żony nie zasłyszę.
Wszyscyście w ten moment to przyrzekli...
I uciekli.
Ja wróciłem i nie odstąpię, proszę mi wierzyć.
Więc dobrze, jeszcze wszystko niestracone, możemy jeszcze szczęścia próbować. Mam w odwodzie jeden sposób, może nam się uda — ale ręka rękę myje — ja wam, wy mnie pomożecie. Kocham Kasię i mieć ją muszą. Rozumiecie?
We wszystkiém pomagać będę.
Ja w tym domu dłużéj zatrzymać się nie mogę — gdzie tchórz tam i zdrajca — wydany, schwytany, uwięziony i sobie i wam nie pomogę. Wyjść zaś