Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom III.djvu/226

Ta strona została przepisana.
Makary.

Wiem.

Urszula.

Czemuż go nosisz?

Makary (sięgając do swojéj siwizny).

Alboż ja nie białogłowa. (mocne zadziwienie, pióro z rąk wypada, długie milczenie)

Urszula (podnosi się z krzesła i przypatrzywszy się Makaremu, mówi do siebie).

To być nie może, (siadłszy do Barbary i Agaty) być nie może.

Barbara (podobnież i siadłszy).

Niema wątpienia.

Agata (podobnież i siadłszy).

Więcéj niż pewność.

Urszula (do Barbary).

Pisz!

Barbara.

Co?

Urszula.

Jego wyznanie.

Agata.

Jego wyznanie fałszywe, głową ręczę.

Urszula.

Niema nic do tego, pisz!

Barbara.

Już jest.