Ta strona została przepisana.
Klara.
Lecz Marka podejrzliwość...
Czesław.
W śmieszność już przechodzi;
Tej samej zatém broni użyć nam się godzi.
Klara.
Byle gorzej nie zranić.
Czesław.
Jest! znowu wahanie,
A tu stałości właśnie potrzeba w mym planie.
Klara.
Już, już będę posłuszną.
Czesław.
Jak długo?
Klara.
Dzień cały.
Czesław.
Przyrzekasz mi?
Klara.
Przyrzekam.
Czesław (śmiejąc się).
Drżyj Marku zuchwały!
Ale wkrótce przyjedzie, tylko co niewidać;
Idź, wypraw dzieci z domu, mogłyby nas wydać,
Sama zaś bądź ostróżną i miej ufność we mnie.
Klara.
Oby tylko to wszystko nie było daremnie!
(odchodzi)