Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom III.djvu/288

Ta strona została przepisana.
Marta (biegnąc do okna).

Cóż to za hałas? — Nasz pan! — Do razum poznała.

Czesław (odciągając ją od okna).

Chodź,..

Marta.

W mundurze!

Czesław.

Chodź...

Marta.

Kasper!...

Czesław (wyprowadzając ją za rękę).

Ach, będziesz go miała.
(odchodzą).





SCENA III.
Marek, Kasper.
(Marek w mundurze zbyt przestronnym, czarna peruka i duże wąsy, Kasper także w peruce z wąsami, zawsze tuż koło pana stoi, nastawia ucha gdy ten mówi i często się śmieje hi hi hi.)
Marek.

Kasprze! — Ja dobrze robię?

Kasper.

Panie! doskonale.