Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/032

Ta strona została przepisana.

Ach, błędna myśl, niestety! zwodnicze nadzieje!
Jej serce coraz stygnie, a moje goreje!

Radost (tymże tonem).

Bywaj zdrów!

Albin.

Ach, gdzie idziesz?

Radost (jak wprzódy).

Ach, idę do siebie.

Albin.

Nie litujesz się żalu, opuszczasz w potrzebie.

Radost.

Chciałbym jeszcze do domu pojechać na chwilę,

(dobywając zegarka)

Tylko że już podobno... jeśli się nie mylę...
Oho! takto już późno! Wdaj sic tylko z trzpiotem:
U niego jak rozsądek, tak wszystko na potém.

Albin (chwytając go za rękę).

Czekaj, zwierzyć ci muszę straszną tajemnicę.

Radost (przestraszony).

Dla Boga, co to będzie!

Albin.

Rzecz całą oświecę.

Radost.

Albinie! ja truchleję!

Albin.

Zachowasz ją święcie?

Radost.

Mów!