Ta strona została przepisana.
Klara (kłaniając się nizko Albinowi).
Panie Albinie, bardzo dziękujemy.
Aniela (do Dobrójskiej).
Trzebaż się starać o Pana Gustawa?
P. Dobrójska.
Ale nie krzywić, nie dąsać się zawsze.
(siadają przy okrągłym stoliku i robótki biorą, prócz Klary)
Aniela (szybka rozmowa).
On nas nie widzi.
Klara.
I ślepy i niemy.
Aniela.
Mamże go błagać o względy łaskawsze?
Klara.
Mówić, gdy milczy i gdy nudzi, zabawiać?
Aniela (ironicznie).
I jakaż na wsi może być zabawa!
Klara (podobnie, coraz prędzej).
I z wieśniaczkami o czémże rozmawiać!
Aniela.
O pięknym czasie, albo słotnej porze.
Klara.
Miejskim rozumem zaćmiłby nas może.
Aniela.
Przez litość, gęstą daje mu zasłonę.
Klara.
Przez litość, drzemiąc stara się o żonę.