Ta strona została przepisana.
Klara.
Arcy przyjemna aura, w samej rzeczy.
(do Anieli)
Że grzecznie bawię, nikt już nie zaprzeczy.
A teraz kolej, Anielo, na ciebie.
P. Dobrójska (do Klary z nieukontentowaniem).
Klaro, czy znowu? (do Gustawa) Albin mówił właśnie,
Że z nowej chmury nowa grozi słota.
Albin.
Dla mnie pochmurno, ach, nawet ciemnota,
Bo i nadzieja powoli już gaśnie,
Kiedy mym smutkiem Klara ucieszona.
Klara (zniecierpliwiona).
Ach nie, wcale nie, smuci się i bardzo.
Gustaw (zawsze z roztargnieniem, byle co mówić).
Panie pracują.
Klara.
Mężczyzni tém gardzą,
Lubo w tej pracy najprędsza obrona
Przeciw tym nudom, w które wieś obfita.
P. Dobrójska (do Klary z nieukontentowaniem).
Czy ty się nudzisz?
Klara.
Mnie się Ciocia pyta?
Gustaw (jak wprzódy).
Słabym się czuje, kto szuka obrony.