Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/051

Ta strona została przepisana.
P. Dobrójska.

To zawiele.

Klara.

Chodźmy.

P. Dobrójska.

Ale nie....

Aniela (ciągnąc za rękę)

Moja Mamo, proszę.

Klara (biorąc za drugą rękę).

Ja także za nim suplikę zanoszę:
Wszakże się wyśpi jak sobie pościele,
Tak sobie posłał, niechże śpi do woli.

(do Albina z niecierpliwością)

No, chodźże pan, chodź — prędzej! — pst! — powoli!

(wszyscy wychodzą — Gustaw śpi — wkrótce wbiega Radost — przypatruje się z żalem Gustawowi — zakłada ręce i siada na krześle, na którem siedziała Pani Dobrójska)





SCENA X.
Gustaw, Radost.
Radost (żałośnie, ledwie nie z płaczem, coraz głośniej).

Gustawie! mój Gustawie! okrutny Gustawie!

(Gustaw otwiera oczy i patrząc przed siebie, odpowiada jakby pani Dobrójskiej)

Tak, Mościa Dobrodziejko, ja się na wsi bawię.

Radost (parskając śmiechem).

I śmiać się muszę, kiedy łajać chciałem.