O, nie, tych myśli Aniela nie dzieli.
Bóg to karzący za ciężkie przewiny,
Nienawiść w sercu zaszczepił człowieka;
A twoja dusza z jakiejże przyczyny
Mogłaby ściągnąć cząstkę takiej kary?
Powiedz mi raczej, iż nie dajesz wiary,
Ze miłość istnie, że może być szczera,
Dosyć w tém złego już na ciebie czeka.
Ach, niedowiarstwo jest to ostre ciernie;
Zwolna je w bukiet doświadczenie zbiera,
By go starości w końcu oddać wiernie!
Lecz czysta ufność, to młodości kwiecie!
Co wcześniej, później wiatr postrąca przecie.
Tak, później trochę wietrzyk kwiat pozgania,
A owoc wzrośnie — koniec porównania.
Nie zasłużyłem na nienawiść wcale,
Lecz na gniew bardzo.
Nie na mój.
Twój, pani.
Nic nie wiem.
O, wiesz — lecz przebacz wspaniale
Temu, co szczerze własną płochość gani.
Czemuż z tém do mnie?