Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/095

Ta strona została przepisana.

Tym zwrotem twoję matkę to nie zdziwi,
A mój stryjaszek choć się nieco skrzywi,
Brak posłuszeństwa zarzucać nie będzie.
Wtedy dopiero wzywam twej obrony,
Przebłagasz matkę, oświecisz w tym względzie.

Aniela.

Rozumiem, dobrze.

Gustaw (całuje w rękę).

Więc bez nienawiści?

Aniela.

Będę się cieszyć, jak się nasz plan ziści.

Gustaw.

Pamiętaj zawsze postępując śmiele,
Ile ci ufam, jak zwierzyłem wiele.
Jeśli opuścisz w tej smutnej potrzebie,
Ja w świecie nie mam nikogo prócz ciebie.
W tobie jedyna opieka, obrona,
Bez ciebie szczęścia nadzieja stracona.
O, niech z twej ręki Anielę otrzymam,
A dosyć czucia, dosyć życia nie mam,
Bym mógł odwdzięczyć dobro mi nadane,
Com go niegodny, lecz godnym się stanę.

(Całuje ją w rękę z uczuciem — przy ostatnim wierszu wszedłszy Radost, niewidziany daje brawo klaszcząc w ręce).





SCENA II.
Aniela, Gustaw, Radost.
Aniela.

Słyszał.