Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/136

Ta strona została przepisana.

A znając twego ojca, łatwo zgadnąć było,
Że ta wzgarda Albina nie będzie mu miłą;
I chociaż od zamęścia uwolni tym razem,
Wkrótce może przykrzejszym zmusi cię rozkazem.

Klara.

Ten Radost tak się zdawał nie pragnący żony!
Młody Albin przynajmniej miłością wiedziony;
I mam iść za mąż gwałtem, to wolę Albina.

(Radosta słychać chrząkanie za drzwiami).
P. Dobrójska.

Otóż i Radost właśnie.

Klara.

Już wzdychać zaczyna.

P. Dobrójska (na stronie).

Nie mogę z nim rozmawiać po takiej usłudze.

(do Radosta).

Zaraz mu służyć będę.
(odchodzi).

Radost (do Klary się zbliżając).

Ja się tu nie znudzę.





SCENA VIII.
Klara, Radost.
Radost (po krótkiém milczeniu).

Cóż tam tak myślisz? o mężczyzn zagubie?

Klara.

Myślałam właśnie, co wyjawić lubię:
Że, gdybym kiedy była przymuszoną,