Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/140

Ta strona została przepisana.
Aniela.

Tak być kochaną!

Klara (ironicznie).

Jak Gustaw powiada.

Aniela.

Cóżby mu z kłamstwa?

Klara.

Co? pochlebia dumie.

Aniela.

Ach, kto być wdzięcznym, ten i kochać umie!

Klara.

Ty go nie słuchaj, taka moja rada.

Aniela.

Nie wiesz jak miło, gdy czucia pieszczące
Z godnym zapałem męzka pierś wygłosi:
To w uszach łechce, to coś w oczach parzy,
To biegnie, biegnie, jakby dreszcz po twarzy,
To z twarzy w serce, to jak krople wrzące,
Z serca się w górę, w górę, w górę wznosi,

(pokazując na piersi)

I tak tu ściśnie, tak w gardle zadusi,
Że koniec końców westchnąć cię przymusi.

Klara.

Jakie ty dziecko! Tobie to nowina,
Lecz nie mnie, duszko — wszakci mam Albina.

Aniela.

Oho! już po nim.

Klara.

Co?

Aniela.

Ciesz się.

Klara.

Czém?