Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/144

Ta strona została przepisana.

Ty także nie swój, piłeś tylko po swojemu;
Ja zaś nic nie pojmując, dziwiąc się wszystkiemu,
Jeden ponoś rozsądny przy całym obiedzie,
Siedziałem między wami jakby Piłat w Credzie.

Gustaw (ciszej).

Miłość, Stryjaszku, miłość, to cała zagadka.

Radost.

Aniela, Klara, dobrze; ale matka, matka!

Gustaw.

Matka kochać nie może?

Radost (kiwając ręką)

Szalał i szaleje!

Gustaw (odprowadzając na stronę).

Jakto mówią, Stryjaszku? cośto nie rdzewieje....

Radost.

Ej Guciu, tyś coś zbroił — ja czuję przez skórę.

Gustaw.

Jabym zbroił!

Radost.

Najłacniej rozpędzę tę chmurę,
Gdy pójdę do Dobrójskiej i pogadam o tém.

Gustaw.

Ona nie wie.

Radost.

Co nie wie?

Gustaw.

Nic nie wie.

Radost.

Trzpiot trzpiotem!
Proś, głaszcz, błagaj, zaklinaj; on jak wilk do lasu.

(odchodząc)

I co mam z nim rozmawiać! szkoda tylko czasu.

(odchodzi w prawe drzwi boczne)