Otóżto! to rzecz cała! — Chciał rycin do swoich baśni i pokazał mi gruszki na wierzbie. A ja, ja głupi dałem się uwieść jakiemiś zamkami.
Po części prawda.., ale i W Karpatach będziemy.
Jakbym tam już był.
Może nam się uda spotkać Szandora.
Jakiego Szandora? Co za Szandora?
No Szandora, romantycznego herszta rozbójników, o którym rozpowiadają cuda złego i dobrego razem, a którego nikt jeszcze dotąd nie widział.
Nie jestem ciekawy poznać pana Szandora.
Przekonasz się, że jest mnóstwo najpiękniejszych widoków, godnych twojego penzla.
I mnie było być tak ślepym! mnie było jemu wierzyć! mnie o głodzie i chłodzie włóczyć się dla jego rycin.
Patrz, i tu, nie boskiże to widok? ten dom w kwiatach — ta rzeka — drzewa — dalej, wioska — w głębi, sine Karpaty.
W samej rzeczy — piękny widok — i światło jak ładnie pada na te świerki.
Mam ci służyć za stolik. Połóż tekę na mojej głowie.