Słuchaj mnie ojcze: ja nie mogę, jak tylko...
Zaraz, zaraz, tylko samotrzask zastawię; zaraz wrócę, na jednej nodze — interesa przed wszystkiém.
O Nieba! jakże jestem samą! jednak z nim tylko jednym mogę mówić — przynajmniej czasem mnie słucha i pojmuje; przyznaje, że słuszne moje żądania. Macocha od jakiegoś czasu prawdziwą stała się macochą — bylem się jej tylko z domu umknęła! Ach, biedna Heleno!
Jestem słucham. (do siebie nawiasem) Pełno szczygłów i dzwoniec się odzywa. (do Heleny) Ale cóż to znaczy, że jesteś sama? gdzież niewolnik twoich wdzięków?
Ach, niewolnik moich wdzięków!
Jakieś bardzo kwaśne: Ach!
Nienajsłodsze, kochany ojcze.
Nie kochasz go, to nie idź za niego i kwita. Ja ojciec, ja ci to powiadam; rób co chcesz.
Wszakże wczoraj inaczej mówiłeś.
Inaczej?
Kiedy matka wzbraniała i tych trzech dni mizernych zwłoki, o które błagałam.