Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/201

Ta strona została przepisana.

chodź i Waszeć do ołtarza — Dobry chleb, kiedy niema kołacza.

P. Jowialska.

Figle! figle!

P. Jowialski.

Róbcie sobie nareszcie jak chcecie. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Ale Janusz wesoły, ja lubię Janusza; z nim bawię się i śmieję, a śmiać się bardzo zdrowo. — Jednak niema co mówić. Każdy ma swoje wady, przymioty, widzimisię — słowem: Każdy Dudek ma swój czubek.





SCENA X.
Pan Jowialski, Pani Jowialska, Helena, Szambelan, Janusz za nim Lokaj.
Wszyscy (do wchodzącego Janusza w kaftanie tureckim).

A to co?

Janusz.

Czy pani Szambelanowa nic nie mówiła?

Szambelan.

Aj, gdzież tam nie mówiła!

P. Jowialski.

Ona i przez sen gada.

Szambelan (śmiejąc się).

Już widzę, że z czegoś śmiać się trzeba.

P. Jowialski.

Cóż znaczy to przebranie? Nasze stroje teatralne — czy grać będziecie dziś komedyą? Bezemnie?