I właśnie ta butelka naprowadziła mnie na myśl arcy szczęśliwą: kazać go tu przenieść i przebrać po tnrecku — co się najlepiej udało — śpi jak zabity.
Wybornie! cóż dalej?
Przebierzemy się także wszyscy i wmówimy w niego, że jest Sułtanem albo Baszą w jakim nieznanym kraju. — Teraz proszę sobie wystawić jego zadziwienie przy obudzeniu.
Dobry żart, tynfa wart.
Czémże ja będę?
Przebierzemy się pierwej, potem urzędy porozdajemy. — Damy zechcą przychylić się do tej arcy dowcipnej zabawy.
A niema gadania. — Wszystkie. (do Lokaja) Dajże kaftan. (ubiera się)
Co też Jegomość nie wyrabia! Boże mój najsłodszy!
No, pani Jowialska, dalej w szarawary.
Fe, fe panie Jowialski! zaczynasz trzpiotować. — Nieprzystojności wspominasz.
Ale Jejmość musisz być Turczynką.