Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/221

Ta strona została przepisana.
Ludmir.

A do stu piorunów! Precz! precz mówię!

P. Jowialska.

Panie Jowialski, Panie Jowialski, strzeż się Jegomość!

P. Jowialski (ku swoim drzwiom).

Coś brzękła kosa, pewnie kamień. Panie Ochmistrzu.

Janusz.

Pozwól Waćpan Dobrodziej.

P. Jowialski.

Powiedziałem że nie.

Ludmir.

Precz, bo basy! (chwyta za krzesło)

P. Jowialski (przy swoich drzwiach).

Kto niema zbroje, mijaj boje.

Janusz (cofając się).

To szaleństwo! to nadto! to strach!

(Ludmir z krzesłem w ręku postępuje. — Janusz cofa się za Szambelana, a Szambelan za Janusza, i tak aż za drzwi Szambelan w cofaniu powtarza każde słowo Janusza — Jowialski śmieje się).
P. Jowialski.

Chodźmy i my teraz, a miejmy oko przy szparze. — Dawnom się tak nie śmiał. (odchodzi).





SCENA III.
Ludmir, Helena.
Ludmir.

Pojmuję bardzo zadziwienie Pani, ale łatwo koniec mu położę, gdy powiem, że udawałem tylko