Heleno! wybacz tę poufałość, ale szczerze teraz, szczerze serce moje przemawia za tobą — Heleno, przyjmij mnie za brata — rady moje zdać się mogą — więcej świata widziałem, więcej go doznałem.
Któż jesteś dziwny człowieku? z jakiejże ciemnej nocy przemawia do mnie głos mi znany tylko przeczuciem?
Żal mi jej. — Widać że matkę za wcześnie straciła. O panny, panny! wolicie nie czytać, niż złe czytać.
Tajemnica jakaś cięży mu na sercu, usta głazem przyciska.
Kto jestem, pytasz się Pani. — Ach gdybym to sam mógł wiedzieć!
Słowa kształtem proste, splątane stają się zagadką.
Cóż nie jest zagadką na tym świecie?
Jednak Pan nie w swoim właściwym stroju podrożowałeś.
Nie w zwyczajnym, ale może w najwłaściwszym, bo to był ubiór biednego.
I jestżeś nim?
Nie, źle się wyraziłem; biednym nie jestem, tylko ubogim.