Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/236

Ta strona została skorygowana.
P. Jowialski.

Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma.

Janusz (prosząc).

Panie Dobrodzieju (do pani Jowialskiéj) Pani Dobrodziejko. (do Szambelanowéj) Pani Szambelanowo.

P. Jowialski.

Ale wszakże sam chciałeś.

Janusz.

A! już zginę, umrę, skonam z tém wieczném: sam chciałeś.

P. Jowialski (śmiejąc się).

Jakiegoś piwka nawarzył, takie wypij. — I to wszystko, nie stosując jednak do osób przywodzi mi stosowną jednę bajeczkę na pamięć.

Janusz.

Jeżeli mnie jutro nie pochowają, wiecznie żyć będę.

P. Jowialski.

Słuchajże panie Januszu.

Janusz.

Słucham, słucham. (na stronie) Ach, gdyby kto mnie w ten moment z armaty wypalił, w rękę bym go pocałował.

P. Jowialski.

Powtarzam jeszcze, że nie stosuję do osób — zaczynam:

Rada małpa, że się śmieli,
Kiedy mogła udać człeka,
Widząc panią raz w kąpieli,
Wlazła pod stół — cicho czeka.
Pani wyszła, drzwi zamknęła,
Małpa figlarz nuż do dzieła!