Ta strona została przepisana.
SCENA XIV.
Ciż sami, Wiktor.
(cofa się z zadziwienia, potém po wszystkich spogląda — chwila milczenia)
Ludmir.
Bliżej!
Wiktor.
I ty tu! Ale cóż to jest?
Ludmir.
Tambambuktuhan.
Wiktor.
Właśnie mnie żarty w głowie — kto jest gospodarzem?
Ludmir.
Mirza Ali Mustafa.
Wiktor (do drugich).
Proszę Panów...
Ludmir.
Kto jesteś?
Wiktor.
Szalony!
Ludmir.
Gdzie jest mój kassyer? Niech wyliczy temu młodzikowi dwieście bizunów w pięty.
Wiktor.
Oddaj mi mój pasport, potém szalej sobie do woli.
P. Jowialski.
Któż jesteś, przyjacielu?
Wiktor.
Jestem niczém, ale zowię się Wiktor. Podróżowałem diabli wiedzą po co z łaski tego szaleńca, który spokojnie gra komedyą, kiedy mnie jak łotra ze wsi przyprowadzono. Za pozwoleniem siądę, bo ledwie stoję.